Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna Nasze Forum "VOX MILITARIS"

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Listy do VOX MILITARIS.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna -> "VOX MILITARIS", OBRONNOŚĆ, POLITYKA, WOJSKO W KRAJU I NA ŚWIECIE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ProBono




Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:12, 18 Sty 2012    Temat postu:

W nawiązaniu do sprawy sygn. akt 7Ds. 649/10/III PR Warszawa Mokotów, którą zainteresowałam internautów informuję Szanownych Czytelników, że akta sprawy ponownie są u biegłych sądowych. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że na początku sierpnia 2011 wróciły już od biegłych do PR Warszawa Mokotów, a potem do KP Warszawa Ursynów. Naczelnik sekcji ochrony zdrowia i życia KP Ursynów znalazł w aktach tej sprawy akt oskarżenia. Mówię: znalazł, ponieważ słyszałam przez telefon, jak był tym faktem zdziwiony. Wyglądało to, jakby akt oskarżenia był napisany przez kogoś spoza organów ścigania.
Jako pokrzywdzona nie wiem, przeciwko komu był akt oskarżenia, ponieważ nie uzyskałam wglądu w akta sprawy, choć o to wnosiłam. Nie otrzymałam też w tej kwestii żadnego pisma z prokuratury.
Po ujawnieniu na Forum Pro Milito tego faktu, akt oskarżenia zniknął, a akta sprawy znów powędrowały do biegłych sądowych.
Informuję Szanownych Czytelników, że płk. Krzysztof Badeja toczy brudną kampanię przeciwko Pro Milito i przeciwko mnie. Na Osiedlu Piaski w Legionowie ludzie rozmawiają o tym, że ten pożal się Boże oficer wytacza armaty przeciwko Pro Milito, Nowemu Ekranowi, mnie.
Czyżby brudna kampania miała związek z podrzuceniem mi ostrego naboju - po tym, jak powiadomiłam organy ścigania o podsłuchiwaniu mnie przy użyciu sprzętu slużbowego z pre paidowym numerem operacyjnym 506 353 404?
Krzysztof Badeja może iść do sądu. Wtedy Państwo się zorientuje, kim jest ten człowiek !!!

Grażyna Niegowska


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sarnak




Dołączył: 26 Sie 2011
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:04, 20 Sty 2012    Temat postu:

Zdzisław Stachura żywo interesuje się sprawami emerytów wojskowych i jest aktywnym uczestnikiem medialnych dysputów w tym zakresie.

Stąd wydaje się być normalnym, by uczestnicy dyskusji na forum zapoznali się z kolejnym protestem, jaki został przez niego skierowany do najwyższych władz państwowych. Tym razem protest skierowany do prezydenta RP.
Sytuacja jest dosyć niezręczna, bowiem prezes ZŻWP składa wizytę pani prezydentowej, a tu protest.
W temacie : " O co walczymy"
Działanie prezesa Rębacza, a niżej list protestacyjny.
Cytat:
Zdzisław Stachura zmienił swój status: „Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Pan Bronisław Komorowski Kancelaria Prezydenta ... rozwiń całość Rzeczypospolitej Polskiej ul. Wiejska 10 00-902 Warszawa Skarga dotyczy: uchwalenia przez Sejm i Senat RP aktu prawnego niezgodnego z Konstytucją RP. Zgodnie z art. 80 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. proszę o pomoc w ochronie swoich praw naruszonych przez organy władzy publicznej: Sejm i Senat RP waloryzujących emerytury kwotowo, sprawi, że wszyscy dostaną po równo. Ci, którzy mają najwyższe emerytury czyli pracowali najdłużej i zarabiali najwięcej będą poszkodowani. Narusza to art. 32 Konstytucji RP ust. 1 tj. że wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. Art. 32. 1. Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. 2. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. Art. 79. 1. Każdy, czyje konstytucyjne wolności lub prawa zostały naruszone, ma prawo, na zasadach określonych w ustawie, wnieść skargę do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności z Konstytucją ustawy lub innego aktu normatywnego, na podstawie, którego sąd lub organ administracji publicznej orzekł ostatecznie o jego wolnościach lub prawach albo o jego obowiązkach określonych w Konstytucji. Uzasadnienie faktyczne: Odprowadzający wyższe składki na fundusz emerytalny mają pełne prawo do wyższej emerytury. Osoby te płaciły przez lata wyższe składki na fundusz emerytalny, a związane to było z tym, że musiały dłużej uczyć się, podnosić swoje kwalifikacje zawodowe, miały bardziej odpowiedzialną pracę i podejmowały odpowiedzialne decyzje w zakresie wykonywanej przez siebie pracy, czy też działalności zawodowej, miały dłuższy staż pracy czy też pracowały w warunkach szkodliwych dla zdrowia lub szczególnych i w związku z tym otrzymywały wyższe wynagrodzenia (przynajmniej teoretycznie) niż osoby z niskim wykształceniem lub jego brakiem, które wykonywały proste czynności związane z wykonywaniem swojej pracy bez jakiejkolwiek odpowiedzialności lub znikomej odpowiedzialności związanej z wykonywaniem swojej pracy lub też pracowały krótszy okres czasu (np. tylko kilka lat) i w tym czasie osiągnęły wymagany wiek emerytalny i przeszły na emeryturę. Osoby te płaciły niższe składki na fundusz emerytalny i w związku z tym otrzymały niższą emeryturę. Czy zasadnym jest w związku z tym traktowanie wszystkich jedną miarą i zaniżanie emerytur osób, które odprowadziły do skarbu państwa wyższe składki na swoje emerytury? Reasumując na waloryzacji kwotowej najwięcej zyskają ci, którzy pracowali krótko, odłożyli mało i świadczenia mają niskie. Dostaną taką samą sumę jak pracujący długo i płacący wysokie składki. Ustawa zakładając, żeby świadczenia były podwyższane dla wszystkich uprawnionych o taką samą kwotę, narusza konstytucyjną zasadę zabezpieczenia społecznego i zaufania obywateli do państwa. Jeżeli Sejm chciałby zabezpieczyć osoby pobierające najniższe emerytury i renty to przecież może ponieść próg kwotowy dla tych świadczeń i określić wartość emerytury minimalnej. Zwraca na to uwagę postanowienie Trybunału Konstytucyjnego z dnia 27 czerwca 2001 roku Sygn. TS 24/01 stanowi „(...) potrzeba waloryzacji świadczeń emerytalnych jest spowodowana występującą inflacją i służy zniwelowaniu jej skutków. Zachowanie realnej wartości przyznanych świadczeń emerytalnych za pomocą waloryzacji kwotowej (...) byłoby możliwe tylko w sytuacji w której wszystkie świadczenia emerytalne byłyby jednakowej wysokości. (...) przy istniejącym zróżnicowaniu wysokości przyznawanych świadczeń emerytalnych stosowanie waloryzacji kwotowej prowadziłoby do trudnych do zaakceptowania rezultatów.” W związku z powyższym zwracam się do Pana prezydenta RP o zawetowanie uchwalonej ustawy związanej z waloryzacją kwotową rent i emerytur lub skierowaniem jej do Trybunału Konstytucyjnego w celu zbadania czy jest ona zgodna z Konstytucją RP. Z wyrazami najwyższego szacunku”


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julevin




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:28, 20 Sty 2012    Temat postu:

Dr. Ryszard Ślązak jest cenionym specjalista w zakresie zarządzania gospodarką. Był świadkiem przemian zachodzących w naszym kraju po roku 1989.
Często krytycznie wyrażał swoje zdanie na temat podejmowanych decyzji, teraz prezentuje proces prywatyzacyjny z pierwszego okresu w ujęciu podmiotów gospodarczych.

Cytat:
W tym pierwszym okresie prywatyzowano/sprzedawano w zasadzie najnowocześniejsze gospodarczo i technologicznie przedsiębiorstwa/spółki i to głównie firmom/kapitałowi zagranicznemu. Przesłanki ukierunkowywania uprzywilejowanej prywatyzacji/sprzedaży narodowych spółek produkcyjnych kapitałowi zagranicznemu nie są powszechnie znane, są przemilczane czy nawet zatajane, a w publicystyce ekonomicznej zupełnie z niezrozumiałych względów pomijane, co niniejszym staramy się, choć z opóźnieniem, nadrobić.


Nie znaną publicznie jest cicha wykładnia rządowej, ówczesnej polityki gospodarczej ukierunkowanej na przyspieszoną sprzedaż majątku narodowego firmom zagranicznym i to na warunkach ratalnych, a nawet kredytowych., zamiast kapitałowi narodowemu z wolnorynkową odpłatnością przez obywateli za nabywane akcje/udziały z dopuszczeniem poza załogami tych prywatyzowanych przedsiębiorstw, nawet z przywilejem inteligencji technicznej, do szerokiego akcjonariatu, który jak to ówcześnie rządowi przedstawialiśmy mógłby stanowić około 70 procent kapitału akcyjnego/udziałowego prywatyzowanego dotychczas o społecznej własności danego zakładu.

Pozostałe 30 procent powinno być pozostawione w dyspozycji branżowych związków/stowarzyszeń pracodawców do których każde przedsiębiorstwo/spółka obowiązkowo rodzajowo by zostało przyporządkowane.



Na końcu artykułu szczegółowa analiza sposobu prywatyzacji naszych przedsiębiorstw. Jeżeli teraz zastanawiamy się, dlaczego brakuje środków w budżecie, to należy sięgnąć do tego artykułu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julevin




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:20, 22 Sty 2012    Temat postu:

Redakcja
Pozdrawiam z załączam wierszyki w obronie Węgier. Niech wiedzą,że w tej zdegenerowanej Europie są jeszcze Polacy, którzy ich popierają.

Rudolf Jaworek

Cytat:
WOLNOŚĆ I FAŁSZ
W wolności tkwią piękne hasła;
Niestety i fałsz wyrasta.
Lubię wolność myśli, słowa,
Wszystkiego co mieści głowa,
A nawet wolność pisania,
Wolność do innego zdania;
Lecz nie wolność do kradzieży,
Tego, co mi się należy,
Idei z gruntu fałszywych,
Skracania życia nas – żywych,
Zgubnych nałogów dla dzieci,
Wyrzucania w lasach śmieci,
Wolność dla liberalizmu
I szerzenia bolszewizmu,
Szerzącym nauki głupie,
Dla bankiera co nas łupie,
I nie dla każdego chama
Co zwalcza Węgry Orbana;
Nie wam, w europarlamencie
Gdzie niszczycie go zawzięcie.
Wolność przekonań wam nie w smak,
Że Orban wymknął wam się z łap.
Chcieliście w imię wolności
Okraść go z niepodległości;
A niech was jasna cholera!
Ta wasza wolność rodem z Hitlera!

ORBAN TO NADZIEJA ŚWIATA!
Orban to nadzieja świata!
Narodem się nie pomiata
Rzekł wprowadzając reformy
Jakie chciał mieć naród wolny.
Dał lekcję swym bankierom,
(Tak odważnych jest niewielu),
I poprawił konstytucję
Skreślając z niej prostytucję.
Według niego jest moralnie
W konstytucji zło mieć na dnie;
Górą niech szybuje dobro!
(Takich praw chciał w Polsce Ziobro).
Nie dmuchajcie Węgrom w kaszę!
Bo to na nic wam przyda się;
Węgry, to naród jest dumny;
W UE tkwi Cohn Bendid durny
Bolszewickie hasła głosi,
Mundur europosła nosi,
(Więc dać mu w pysk, aż się prosi).
Ale wróćmy do Orbana:
Postać wielce szanowana,
Dał przykład Czechom i Polsce
By nie zeszły na manowce;
By tak jak kiedyś w historii
Przeciw złu się połączyli.

A w naszych mediach Orban jest ciągle negatywna osobistością. A może my, po prostu nie znamy całej prawdy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julevin




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 6:21, 24 Sty 2012    Temat postu:

Redakcja Pro Milito.
Dziękuję za zamieszczanie moich "poetyckich" zwierzeń. Wierszem też można wyrazic swój sprzeciw wobec narastającego zła.
Pozdrawiam. Denerwuja mnie działania pewnych posłów w sejmie zmierzające do demoralizacji społeczeństwa. Odnoszę wrażenie, że ich działalność jest sterowana z zewnątrz kraju.
Rudolf Jaworek. Załączam adekwatny wierszyk.

OBCA AGENTURA
Są u nas obce wywiady
Lecz Polsce nie dały rady.
Polacy to plemię twarde,
Wyniki wywiadów marne.
Stąd też wywiadu centrala
Rzekła: nasz wywiad nawala;
Trzeba mieć w tym kraju wtyki
Wśród speców od polityki.
Najlepiej zyskać premiera
Naszą misję niechaj wspiera;
Premier ma swych ludzi w sejmie
Takich co mu służą wiernie;
Jeśli uchwalą ustawy
Błędne, trudne do naprawy,
Damy im wielkie łapówki;
Lecz czas ich kadencji krótki.
Ponadto premier kosztuje,
Co chcemy często, marnuje;
Trzeba więc szukać agentów
Stałych, zdolnych do przekrętów.
Wesprzemy forsą ich partię,
Damy im ich zadań kartę,
Wesprzemy w środkach przekazu,
Naciśniemy pedał gazu,
Zachęcimy ich do pracy!
Agent w sejmie wiele znaczy.
Damy im zadania proste:
Nie uciążliwe, radosne,
Niech sprawdzone złe nawyki
Wdrażają do polityki;
Dla młodzieży niechaj wzorce,
Poprzez szkoły w całej Polsce
Szerzą idee wolności,
Niech w każdym domu zagości;
Wolności bez ograniczeń,
Braku posłuszeństwa ćwiczeń,
Niech hasło „RÓBTA CO CHCETA”
Traktowane jak zaleta,
Demoralizuje młodzież,
Tę najmłodszą – starszą też.
Wśród dorastającej młodzieży
Szerzyć coś co jej zaszkodzi:
Sprawdziliśmy, narkotyki,
Doustne i przez zastrzyki.
Rezultaty są wspaniałe!
Zniszczą pokolenie całe!
Wsparta przez nas grupa w sejmie
Której szef służy nam wiernie,
Propaguje narkotyki!
Miast krzyży, wiesza swastyki!
Warto go więc wynagrodzić,
By mógł dalej Polsce szkodzić.
Agentura w telewizji
Zaprasza go by na wizji
Propagował nasze cele
Tych naprawdę jest niewiele:
-Zniszczyć ludzi solidarność,
-Powiększyć ich umieralność,
-Obniżyć jakość ich życia,
-Szmira niech gawiedź zachwyca,
-Skłócić różnych polityków,
-Popierać alkoholików,
-Nagradzać naszych agentów,
-Zachęcać lud do przekrętów,
-Niech pali marihuanę,
-Inne zielska zakazane,
-Niech ten naród zniknie z mapy,
-Załatwimy go na raty!
Lecz naród przejrzał te gierki,
Strach padł na agentów wielki!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaskol
Administrator



Dołączył: 03 Sty 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:29, 28 Sty 2012    Temat postu:

Szanowna Redakcjo!
Pozdrawiam.
Wstyd mi za posłów, którzy nie czytają, a podpisują przedłożone przez rząd ustawy.

Rudolf Jaworek. PS.

Załączam moją interpretację pojęcia "Wstyd".

Wstyd

Programy telewizyjne jak „Big Brather”, „Rozmowy w toku”, różne filmidła, przedstawienia teatralne, kabarety, reklamy, malowidła, a nawet tzw. literatura piękna starają się od pewnego czasu „buszować” po naszym życiu intymnym. Obnażają najskrytsze nasze odruchy, działania, wykształcone i wbudowane w naszą psychikę przez wielowiekową tradycję. A przecież owe bariery naszej psychiki, budowane przez dziesięciolecia, miały i maja olbrzymie znaczenie wychowawcze, Ich przekraczanie wywołuje w nas uczucie wstydu, które w młodości koryguje nasze postępowanie, by było w zgodzie z przyjętymi zasadami współżycia. By nie przekraczało obszaru kultury zakreślonego przez jego twórcę, czyli naród.

Kiedy wracam do lat młodości pamiętam, że wystarczało spojrzenie rodzica by spłonąć (zarumienić się) wstydem w przypadku przekroczenia zasad wpajanych mi w domu. A jakie to były zasady których naruszenie powodowało owe rumieńce: Kiedy przyłapano mnie na kłamstwie, kiedy ojciec zapytał: nie podzieliłeś się z kolegą? Kiedy użyłem tzw. „brzydkie słowo” a matka powiedziała : jak ci nie wstyd? Wstyd obejmował całą szeroką sferę odruchów miłosnych, seksu, nagości, zachowań niezgodnych z postępowaniem szlachetnym, pomagania innym a także dotyczył spraw i rzeczy brzydkich, wulgarnych i zachowań, które nie przystały ludziom „dobrze wychowanym”. Uczucie wstydu było jakby pierwszym ostrzeżeniem, że grozi nam przekroczenie wyznaczonych przez naszą kulturę barier. Jak powiedziałem, wystarczyło spojrzenie rodzica, nauczyciela, starszej osoby a nawet rówieśnika, by wrócić do obszaru tzw. „przyzwoitości”. Dopiero przekroczenie granicy wstydu wymuszało interwencję (naganę) słowną, a jeśli i ona nie pomagała – dalsze stopniowanie kar. Ostatnim szczeblem tego stopniowania była rózga lub pasek.

Mój ojciec tłumaczył mi w takim przypadku „działamy przez fizykę na psychikę”. Kilka razy też oberwałem lecz nigdy mu tego nie miałem za złe. Co więcej, kiedy dorosłem, a moje marzenie zostania solistą w orkiestrze nie spełniło się, bo inni byli ode mnie lepsi, powiedziałem ojcu: szkoda, że w młodości więcej mnie nie biłeś, by wyegzekwować u mnie ćwiczenia gry na skrzypcach. Teraz już nie mam szans by zrównać się z innymi! Dlatego śmieszą mnie te różne wypociny współczesnych psychologów, którzy chcą karać rodzica za to, że dziecku da „klapsa”. Przecież nawet samica dzikiego zwierza, która gotowa poświęcić swe życie by uratować młode, często, kiedy za bardzo rozrabiają, karze je swoją łapą!

Oczywiście uczucie wstydu wynika z przekroczenia określonych norm wykształconych przez kulturę danego społeczeństwa. Przekonałem się o tym żyjąc w Afryce, gdzie nagość ciała (toplez) i seks wynikały z tamtejszych zwyczajów i kultury. Ale czy walcząc ze wstydem jako sygnału przekraczania norm naszej kultury mamy zmieniać ją na bardziej prymitywną? A może bolszewicką, skoro była minister naszego rządu, pani Środa, uważa, że nasza kultura, tworzona przez chrześcijaństwo powoduje przemoc w rodzinie? A może jest to jeszcze jeden środek polityki globalnej zmierzający do utrzymania większości społeczeństw na możliwie prymitywnym poziomie? Diabli wiedzą co owi znudzeni dobrobytem panowie władcy świata, jeszcze dobrego wymyślą!

Rudolf Jaworek


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaskol
Administrator



Dołączył: 03 Sty 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 8:38, 30 Sty 2012    Temat postu:

Szanowna Redakcjo!
Pozdrawiam.

Problematyka antypolonizmu jest przez nasze władze, a także elity wyraźnie zaniedbana.Sądzę,że byłoby dobrze temat przedyskutować.
Rudolf Jaworek.


Antypolonizm
Po wojnie, mimo że nie było tak jak marzyliśmy, jednak każdy z nas był dumny z przynależności do narodu, który jako jeden z nielicznych zachował do końca światowych zmagań swą godność. Byliśmy dumni z bohaterstwa naszych lotników i ich udziału w bitwie o Anglię; żołnierzy, ich walk w Tobruku, Narviku, pod Monte Casino, brygady gen Maczka, spadochroniarzy gen Sosakowskiego, bohaterstwa naszej armii pod Lenino, w walkach o Wał Pomorski i naszej flagi na Reichstagu w Berlinie. Byliśmy dumni z naszej Armii Krajowej i z Warszawiaków, którzy mieli odwagę podjąć walkę z okrutnym najeźdźcą. Byliśmy dumni, że nie było u nas „Quslingów”, że mimo strasznego terroru byliśmy gotowi ryzykować swe życie i swych rodzin by pomóc zbiegłym z obozów koncentracyjnych, jeńcom wojennym, partyzantom, ukrywającym się przed hitlerowcami Źydom i zapewnić środki potrzebne do życia setkom tysięcy ludzi zamkniętym w gethach.

Ten wizerunek Polaka był powszechny w ówczesnym powojennym świecie. Potem było wiele lat sowieckiej okupacji. Zaczęto atakować naszych przywódców, naszą historię, nasz Kościół i duchownych, a jednocześnie kokietowano naród by pozyskać go dla celów sowieckiego imperium. W tej walce o pozyskanie akceptacji naszego narodu podobnie jak Wschód, tak i państwa Zachodu starały się nie ranić naszych narodowych uczuć, nie ograniczać naszych narodowych aspiracji, a wręcz je podsycać, byle tylko przeciwnemu imperium przysporzyć kłopotów. I nagle, kiedy wydawało się, że odzyskaliśmy niepodległość, w całym świecie podniosły się głosy szkalujące nasz naród, ośmieszające jego przywary, przypisujące mu obce zbrodnie i żądające naszego upokorzenia.

Nie było komu nas bronić. Inteligencję nam wymordowano, a nowo powstałą nie uzbrojono w patriotyzm, będący busolą przewodzenia narodowi. W setkach książek, obrazów, dziesiątkach filmów, programów telewizyjnych, wykładów, odczytów, wystaw muzealnych - w Izraelu, Stanach Zjednoczonych, Australii, Kanadzie, Niemczech i w wielu innych krajach, a nawet w Polsce – podjęto atak na dobre imię Polski i Polaków.

Ta wielka, światowa ofensywa na wszystko co polskie trwa z różnym natężeniem od 1989r. Ostatnio nieco złagodniała, gdyż znowu jak kiedyś staliśmy się potrzebni by przelewać naszą krew za czyjeś interesy (Irak, Afganistan, i w ogóle świat muzułmański).
Niby mamy rząd, lecz nie wiadomo kogo ten rząd reprezentuje, skoro jego służby dyplomatyczne są obojętne wobec tak olbrzymiego bezprawia i cynizmu. Na szczęście wśród naszych intelektualistów znalazło się kilku odważnych, którzy w swych publikacjach wskazują na wyłaniające się dla narodu zagrożenie. Niestety wydawnictwa, jak i kolportaż są w obcych rękach, toteż ich publikacje docierają tylko do nielicznych, zaś ze względu na barierę językową – do innych narodów nieomal wcale. ………………


Atak na tradycję

W czasie PRL –u mafia sprawująca władzę w imperium, powoli lecz systematycznie podmywała tradycje ludności tej ziemi. Zwalczano tradycje związane z polskością podważając sens naszych zrywów narodowo- wyzwoleńczych, podważając bohaterstwo, mądrość, zdolności i osiągnięcia naszych przywódców, wyśmiewano nasze jubileusze i uroczystości związane z historią naszego narodu (np. 3 Maja). Atakowano również obrzędy, tradycje i uroczystości religijne. W piątki, w które Kościół zalecał post, dawano w stołówkach (powszechnej formy żywienia) mięso, którego brak było w inne dni tygodnia. Zamiast Św. Mikołaja wprowadzano zwyczaj obdarowywania dzieci przez nową postać: „dziadka mroza”.

Obecnie, kiedy dostaliśmy się pod wpływy „Zachodu” praktyki te są kontynuowane. Wprowadza się w nasze życie, nieraz nahalnie, nowe zwyczaje jak np. „Walentynki”, zastępuje karty z „Marry Christmas” przez „Happy Hollidays”, na karetkach pogotowia nie widnieje już znak krzyża, a stylizowana gwiazda, cywilizację chrześcijańską w środkach masowego przekazu nazwano cywilizacją Judeo – chrześcijańską” jakby były do pogodzenia tak różniące się od siebie zasady jak „nastawienie drugiego policzka” z zasadą „oko za oko, ząb za ząb”.

To podstępne podmywanie naszej kultury wpełza do nas niepostrzeżenie. Nie długo już, małpując Amerykanów, zmienimy nazwę Świąt Bożego Narodzenia na upowszechniane już za oceanem nowe pojęcie „Christmukah”. Uformowano je ze słów Christmas i Chamukah. Pierwsze jest symbolem pokoju i miłości, drugie jest określeniem żydowskiego święta rewolucji Makabeuszy, jako święta zemsty za zbeszczeszczenie świątyni w Jerozolimie przez Greków.
Trudno o bardziej cyniczne połączenie świąt. Tradycja chrześcijańska skłania do zadumy i radości, że narodził się „Pan Zbawiciel wszego świata odkupiciel”. Żydzi zaś dotychczas swoje święto przeżywali inaczej. Czy uda nam się w tym zglobalizowanym świecie uchronić nasze polskie i chrześcijańskie tradycje?
Rudolf Jaworek


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jan Marten-Kuna




Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piaseczno-julianów

PostWysłany: Wto 18:49, 31 Sty 2012    Temat postu:

Zupełnie przypadkiem, analizując kolejne informacje o różnego rodzaju atakach na Polaków, naszą kulturę i tradycje, dostrzegłem dziwny fakt. W okresie gdy byliśmy uzależnieni politycznie i gospodarczo od ZSRR nikt na Zachodzie ani Wschodzie nie odważył się (nawet środowiska żydowskie) do takich podłości jak ostatnio. Paradoksalnie wygląda to tak, że obce państwo lepiej dbało o nasze interesy, o nasze dobre imię niż suwerenna władza wybrana przez Polaków. Dziwne to, no chyba że coś z tym "suwerenem" jest inaczej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaskol
Administrator



Dołączył: 03 Sty 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:22, 07 Mar 2014    Temat postu:

julevin napisał:
Nie pozwalamy, by kłamstwo było cenniejsze od prawdy.

Ostatnio - za pośrednictwem mediów - MON podzielił się informacją, że jednym z jego dokonań na przestrzeni trzech ostatnich lat było zwiększenie liczby polskich śmigłowców w Afganistanie z 2 do 8. Jeśli to prawda, to nie dotyczy ona polskiej misji, a przynajmniej tej prawdziwej - w najlepszym razie odnosi się do misji wirtualnej, powstałem w zaciszu gabinetów na ul. Klonowej.


Temat rozwinięty przez Gen broni Waldemara Skrzypczaka. Na szczęście oprócz Polski Zbrojnej jest jeszcze nasz portal.

Będzie dokładniejsi od MON. Widocznie jego urzędnicy nie moga rozebrać sie w tych papierach. Zawsze to wygodniej jest pochwalić się, ale na to trzeba uczciwie zapracować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jaskol
Administrator



Dołączył: 03 Sty 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:06, 08 Mar 2014    Temat postu:

julevin napisał:
Redakcja
Panie Redaktorze.
W imieniu grupy emerytów wojskowych z W chciałbym zwrócić uwagę na zbyt rygorystyczne potraktowanie naszego dokumentu, który bez naszej akceptacji został usunięty z forum .
W ciągu ostatniego okresu na stronach forum mieliśmy możliwość porozumiewania się z kolegami z innych regionów Polski w naszej walce o przywrócenie nam uprzednich ustaw emerytalnych. Inne tematy nas nie interesują, jak również nie zamierzamy wstępować do żadnych organizacji. W tej walce przewodzi nam płk ZG / adres znany redakcji / i on jest dla nas najważniejszym autorytetem.

W naszej ocenie treść odezwy, którą zaadresowaliśmy do najwyższych władz w naszym kraju była dobra i nie powinna była być usunięta.

Nie akceptujemy decyzji Admina i Moderatora forum i uważamy, że mamy, jako uczestnicy dyskusji na forum, pełne prawo do zamieszczania wszelkich dokumentów bez ingerencji władz forum.

Oświadczamy, że Moderator ma obowiązek zamieszczenia każdego wystąpienia i nie powinien wtrącać się do nadsyłanych materiałów oraz w wypadku innego zdania, do wypowiedzenia się na łamach forum.
Zwracamy się z prośbą o przywrócenie naszego dokumentu na stronach forum .
Z wyrazami szacunku
GKZ/ adres znany redakcji /



[b]Odpowiedź Redakcji

Szanowny Panie.


Redakcja strony internetowej z uwagą zapoznała się z treścią listu oraz wysłuchała wyjaśnień Administratora i Moderatora naszej strony internetowej .

Strona internetowa jak i forum działają w oparciu o regulamin, który obowiązuje zarówno osoby zarządzające, jak i uczestników dyskusji.

Indywidualne wystąpienia uczestników forum redakcja traktuje, jako indywidualny głos w dyskusji i jeżeli nie zawiera określeń sprzecznych z kulturą słowa, jest zamieszczany bez skreśleń i jest przyjmowany, jako przejaw wolności słowa.
Natomiast ,wszystkie wypowiedzi zbiorowe / odezwy, apele, skargi, petycje, zażalenia / z momentem zamieszczenia ich na forum, traktowane są, jako dokumenty akceptowane przez redakcję forum, i w związku z tym bierzemy na siebie pewną odpowiedzialność.

Dokument, który jest przedmiotem sporu, stanowi wystąpienie zorganizowanej grupy emerytów wojskowych, które nie było wcześniej uzgodnione z zarówno z Redakcją,, a jednocześnie wyrażane były w tym dokumencie poglądy, z którymi Stowarzyszenie w pełni nie utożsamia się.
Moderator miał prawo i obowiązek ingerencji w treść takiego oficjalnego dokumentu kierowanego do najwyższych władz państwa, by nie być posądzanym o oficjalne promowanie zawartych w nim treści.

Oczywiście Redakcja z zadowoleniem przyjmie w tej sprawie wszelkie merytoryczne wypowiedzi w postaci głosów w dyskusji.

Osoby zarządzające forum skorzystały jedynie z przysługujących im uprawnień i w niczym nie naruszyły obowiązujących regulaminów wewnętrznych.
Z wyrazami najwyższego szacunku
Redakcja .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podobin




Dołączył: 26 Lut 2008
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 66 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 11:16, 13 Mar 2014    Temat postu:

Rosjanie w 3 dni będą w Warszawie

- przestrzega dużym, okładkowym tytułem "Super Express", opisując słowa gen. Waldemara Skrzypczaka, który udzielił dziennikowi wywiadu poświęconego możliwym scenariuszom wojennym z udziałem Polski.

Były wiceminister obrony narodowej tłumaczy, jak może wyglądać potencjalny atak Rosji na nasz kraj.


Według rosyjskiej doktryny wojennej pierwszym etapem operacji zaczepnej, czyli po prostu wojny, jest wykonanie uderzeń powietrznych, których celem jest przede wszystkim zniszczenie polskiego lotnictwa, naszej obrony przeciwlotniczej oraz centrów kierowania państwem i dowodzenia armią. To pozwoli sparaliżować polski system dowodzenia i uzyskać przewagę w powietrzu

- czytamy w "Super Expressie".

Jak wyglądałaby polska obrona? Czy mamy szanse odeprzeć ewentualną agresję ze strony Putina? Jak przekonuje gen. Skrzypczak, bez wsparcia sojuszników z NATO będzie to praktycznie niemożliwe.


Na odparcie pierwszego uderzenia nasza armia jest zbyt nieliczna. Nie wytrzymamy bowiem natarcia z dwóch, a może nawet trzech kierunków. Trzeba bowiem zakładać, że Rosjanie uderzą jednocześnie z Kaliningradu, Białorusi i Ukrainy. Najniebezpieczniejsze byłyby odcinki białostocki i brzeski, stąd bowiem wiedzie najkrótsza droga na Warszawę. Kluczowe dla Rosjan byłyby też głęboka penetracja terytorium Polski oraz zniszczenie przepraw przez Wisłę, co uniemożliwiłoby szybkie przerzucenie wojsk nad granicę wschodnią

- ocenia.

Zdaniem wojskowego przerzut wojsk naszych sojuszników mógłby zająć 2-3 tygodnie, a w przypadku amerykańskich żołnierzy nawet trzy miesiące. Tylko jednak dzięki wojskom NATO można odeprzeć Moskwę.


Przy wsparciu NATO byłoby to wielkie wyzwanie dla Rosji i być może w ogóle by do Warszawy nie dotarli. Jeśli musielibyśmy się bronić sami, to cóż, nie chciałbym siać defetyzmu, ale licząc tempo marszu armii masowej, jaką ma Rosja, jej siłom zbrojnym marsz na stolicę zająłby 3-4 dni

- kończy gen. Skrzypczak.

Całość rozmowy w "Super Expressie".

Mogę zrozumieć, że część dziennikarzy za określoną opłatą kreśli panikarskie scenariusze. Jednak od generała oczekiwałbym rozsądnego podejścia do tematu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julevin




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:51, 18 Cze 2014    Temat postu:

AFERA AFERĘ POGANIA...
Afera aferę pogania… …i końca afer nie widać. Zmieniają się kolejne ekipy, partie, programy, ale jedno jest niezmienne – brak fachowców z prawdziwego zdarzenia w kolejnych rządach, którzy by mieli pomysł na wydźwignięcie kraju z finansowego dołka.

Nie zmienia się też to, że dla każdego nowego rządu najważniejsze są interesy swojej partii i najdłuższe utrzymanie się na stołkach. Interesy Polski i Narodu, którymi poszczególni „przewodnicy partyjnych stad” co i rusz wycierają sobie polityczne pyski, zaraz po wygranych wyborach schodzą na dalszy plan.
Na pierwszym planie zaczynają rozgrywać ludzie pozbawieni skrupułów, dyletanci i karierowicze mający świadomość swojej bezkarności. I co z tego, że do dzisiaj nie rozliczono nikogo za śmierć Barbary Blidy, której mimo karkołomnych prób przypisania malwersacji, udowodnić się niczego nie dało?
Do dzisiaj nie rozliczono odpowiedzialnych za tę śmierć, którzy w dalszym ciągu z butą twierdzą, że mieli prawo do świństw. Co z tego, że od kilku dni słyszymy jak minister sprawiedliwości!!! wraz z prezesem NBP!!! dogadują się, co zrobić, żeby nie oddać władzy?

Ano nic! Premier już stwierdził, że dwaj – skompromitowani przecież panowie – załatwiając te pożal się Boże „interesy”, troszczyli się o losy państwa! Panie Boże! Słyszysz i nie grzmisz! Nowak najpierw zakupił włoskie niby coś, co to miało pędzić po polskich torach, ale z pędem ma wspólną tylko nazwę, narażając kasę państwową na kolosalne straty i nikt go z tej niegospodarności nie rozliczył i rozliczyć nie zamierza. Potem tenże Nowak jawnie przyznaje, że jego żona od kilku lat okrada państwo, fałszując zeznania podatkowe i jakoś nie słychać, by ktoś się Nowakowej żonie dobrał do portfela, by poszukać w nim zaległych podatków, co oznacza, że gdy burza ucichnie, śmieci zostaną zamiecione pod dywan. Nikt też nie zamierza odwołać Belki ani Sienkiewicza.

A tak na marginesie, żaden Sienkiewicz nie musi chyba nikomu mówić, że państwo polskie nie istnieje lub nie funkcjonuje, bo gdy to państwo ma takiego pseudo ministra, to nie ma się czemu dziwić. Nie można się też dziwić niektórym poglądom, że „afera taśmowa” tak naprawdę jest próbą pokazania Tuskowi, żeby znał swoje miejsce i nie właził na wyższą grzędę, bo można go łatwo z niej strącić. Swoją drogą, ciekawe co chcą ugrać autorzy nagrań? A na koniec nasuwa się prosty wniosek: widać, że NBP ma na zbyciu ogromne zasoby pieniędzy; zamiast nielegalnie finansować ulubione partie polityczne bankowego prezesa, Bank powinien co roku wydać trochę milionów na doposażenie polskich szkół i szpitali. Ostatecznie zasoby NBP są naszymi, więc jakim prawem Belka sam decyduje, kogo finansować? Granda!
Oza4


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jkasper




Dołączył: 03 Lut 2009
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 227 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:08, 20 Cze 2014    Temat postu:

julevin napisał:
.....Ostatecznie zasoby NBP są naszymi,..
Nie byłbym tego pewny. Konia z rzędem, kto opisze strukturę właścicielską polskich banków - na czele z NBP. Byłbym ostrożny z przypisywaniem wszystkiego wyłącznie obecnie rządzącej partii. Podzielam zdanie prezydenta Komorowskiego o nazywaniu sitwą partii rządzącej i honorową, patriotyczną opozycję. Gdy ta patriotyczna opozycja dojdzie do rządzenie - kim się staje?
Warto zrozumieć o czy piszą inni - moim zdaniem - zupełnie sensownie: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julevin




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:36, 20 Cze 2014    Temat postu:

Według specjalistów:
NBP trzyma w swoim skarbcu pieniądze stanowiące pokrycie dla emitowanej przezeń waluty, czyli złotego. Jak każdy rozsądny inwestor trzyma je w różnych instrumentach. Część w złocie, część w walutach obcych (przede wszystkim w dolarach, euro, funtach i dolarach australijskich). I to właśnie te walutowe zasoby stanowią najbardziej zmienny punkt bilansu NBP.

Dlaczego? Bo wartość walut wyrażana w złotych bardzo się zmienia. Na początku 2007 r. euro kosztowało ok. 3,82 zł - pod koniec roku już 3,58 zł. A zatem waluty i obligacje walutowe w skarbcu NBP na początku 2007 r. były warte (w złotych) o wiele mniej niż na koniec roku. Ten spadek wartości to tzw. koszty niezrealizowane z różnic kursowych, które obciążają bilans NBP. W 2007 r. wyniosły one aż 15 mld zł! I to właśnie one sprawiły, że bank miał w 2007 r. stratę.

A co się dzieje, kiedy nasza waluta się osłabia, czyli złotowa wartość zasobów walutowych rośnie? W księgach NBP powstaje "papierowy" zysk zwany przychodami niezrealizowanymi z różnic kursowych. Dlaczego "papierowy"? Bo jeśli NBP kupił na początku roku milion euro po 3,5 zł, a na koniec roku euro jest po 4,5 zł, to niby ma milion złotych zysku, ale by go rzeczywiście zrealizować, bank centralny musiałby sprzedać ponad 220 tys. euro. W ten sposób uszczupliłby rezerwy walutowe - zamiast miliona zostałoby mu niespełna 780 tys. euro. Dlatego właśnie, aby nie mydlić oczu, ten "papierowy" zysk na różnicy kursowej nie jest traktowany w bilansie NBP jako przychód faktyczny.


Read more: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julevin




Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 108 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:10, 22 Sty 2015    Temat postu:

Szanowni Panowie, kilka tygodni temu opracowałem artykuł do Głosu Weterana i Rezerwisty. Ponieważ jednak z wielu przyczyn materiał ten nie ukaże się w rzeczonej gazecie, więc przesyłam go Przyjaciołom, Kolegom i Znajomym, jako głos w dyskusji, która toczy się wśród byłych żołnierzy zawodowych.

Pozdrawiam. Andrzej Lewandowski

Nowe wybory – stare dylematy

Okolice Nowego Roku – to dobry czas na refleksje o przeszłości i na zwrócenie myśli ku przyszłości. Minął rok 2014, rok nowych wyzwań i zagrożeń. Szczególnie za sprawą sytuacji na Ukrainie, nie bez winy zresztą, naszych polityków. Właściwie ujął to Marek Bielec, redaktor naczelny naszej gazety, który w nr 10(304), tak pisze „Nie trzeba być wróżką, by przewidzieć jak zakończy się nasza antyrosyjska krucjata na Ukrainie. I dalej...Porażka polityczna i gospodarcza – to ocena naszych działań i dokonań”.
Jeśli do tego dodamy słowa Guntera Grassa, niemieckiego pisarza i noblisty, który 21 grudnia ub. r. o sytuacji wokół Ukrainy powiedział, że trzecia wojna światowa już się rozpoczęła – i jest to wojna o podział światowych zasobów, to trochę inaczej spojrzymy na Ukrainę, niż przekaz, którym jesteśmy od rana do wieczora karmieni przez głównonurtowe media.
Warto przy ocenie sytuacji na Ukrainie wiedzieć, że nowe władze ukraińskie nie potrafiły do tej pory przeprosić za ludobójstwo Polaków na kresach wschodnich w wyniku którego zginęło ponad 100 tysięcy osób (dane IPN z października 2014 r.) w tym wiele kobiet i dzieci. Bo przecież nie można traktować jako przeprosiny słów prezydenta Ukrainy w Zgromadzeniu Narodowym 17 grudnia 2014 r, który zacytował słowa kapłanów „wybaczamy i prosimy o wybaczenie”, a nie powiedział tego w imieniu narodu ukraińskiego, czy w swoim własnym.
Wcześniej, bo we wrześniu ub.r. prezydent Poroszenko, na konferencji prasowej nazwał działania tych zbrodniarzy „przejawem heroizmu”, a tych walczących dziś na wschodniej Ukrainie „wojownikami UPA”.
W naszym kraju w igrzyska gonią igrzyska, trwa nadal wojna „Polsko - Polska”. I nic nie wskazuje, że rok 2015 i kolejne lata przyniosą jej zakończenie. Jedni oskarżają drugich o podpalanie Polski, a Ci drudzy tych pierwszych o brak demokracji i sfałszowane wybory.
Każda ze stron dąży do unicestwienia (przynajmniej politycznego) przeciwnika.
A to przecież nie kto inny jak Papież Jan Paweł II mówił: „Polacy muszą się nauczyć ze sobą rozmawiać, również z niedawnymi wrogami”
W kręgu tej wojny znajdują się też niestety byli żołnierze zawodowi. Kruszenie wizerunku żołnierzy służących w okresie PRL ma głęboki podtekst polityczny, bo przecież cała PRL ma być zapomniana i wymazana z historii, a jeśli tam pozostanie – to tylko jak jakaś czarna dziura.
Z całą zaciekłością atakowany jest Klub Generałów Wojska Polskiego, szczególnie od września 2013 roku, czyli od podpisania porozumienia z Ministrem Obrony Narodowej i po wizycie w Belwederze u Prezydenta RP.
Sądziliśmy, że po zmianie premiera coś zmieni się w nastawieniu rządzących do nas – byłych żołnierzy zawodowych.
Optymistycznie brzmiały słowa w exposé Pani Premier kiedy deklarowała opiekę państwa nad weteranami misji wojskowych w Iraku, Afganistanie i w innych miejscach.
Wielka szkoda, że Pani Premier zapomniała, iż oprócz bohaterskich weteranów misji wojskowych z ostatnich lat istnieje całkiem spora grupa żołnierzy i emerytów Wojska Polskiego (ponad 160 tys.) z których wielu żyje w byłych garnizonach, bez jakiejkolwiek pomocy państwa, w tym resortu obrony narodowej. Nie ma tam bowiem już żadnej bazy materialnej czy kulturalnej, choćby w wyniku likwidacji kasyn i klubów garnizonowych.
Obecnie ludzie Ci są pozostawieni samym sobie, gdzie ich dostęp do wojskowych placówek ochrony zdrowia, po 30–40 latach służby Ojczyźnie jest utrudniony lub niemożliwy.
Świadczenia tej grupy nie są rewaloryzowane od ponad 20 lat, a przecież w ramach ostatniej rewaloryzacji zmniejszono wskaźnik podstawy emerytury ze 100% do 75%.
Zmieniono również zasady waloryzacji z płacowej na cenową, powodując nabrzmiały od wielu lat problem tzw. starego portfela. Jaskrawym przykładem tego zjawiska może być fakt, ze Ci, którzy odeszli kilkanaście lat temu, otrzymują dziś świadczenia na poziomie 50% świadczeń odchodzących dziś do rezerwy z podobnych stanowisk.
Do tej pory władze nie miały zamiaru rozwiązania problemów emerytur wojskowych. Wiadomo jednak nie od dziś, że są w Polsce siły, które proponują zmianę już istniejącego, niekorzystnego dla nas systemu emerytalnego, wnioskując o zmniejszenie wskaźnika emerytalnego co najmniej o połowę dla służących w Wojsku Polskim w PRL, a tym samym dalszą pauperyzację tej grupy emerytów i rencistów, z których wielu żyje na granicy ubóstwa.
Waloryzacja 2015 roku w postaci 36 złotych dla emerytów – to klasyczny PR. To taka znana z historii „urawniłowka”.
Takie rozwiązanie nie polepszy bytu tych, którzy mają niskie emerytury, ani nie zmniejszy poziomu życia tych z emeryturami wyższymi. Spowoduje tylko kolejne niesnaski i niezadowolenie.
Oczywiście, że emerytury cywilne są zdecydowanie za niskie (dziś średnia emerytura to ok. 2000 zł) i powinny być znacznie, znacznie wyższe.
Czy ktoś jednak chce, czy nie chce – to w większości państw natowskich istnieją odrębne systemy emerytalne dla mundurowych, znacznie korzystniejsze od cywilnych.
I tak to pozostanie chyba, że nie chcemy mieć w przyszłości chętnych do służby wojskowej.
W artykule (informacji) pt „Mała armia z wielkim garbem” autor podpisany Jull w nr. 43 Polityki z października 2014 roku pokazuje skrajności, przytaczając przykład rekordzisty korzystającego z wojskowego systemu emerytalnego, który otrzymuje świadczenie o wysokości 18 118 zł. Jeśli nawet tak jest, to są to odosobnione, pojedyncze przykłady. Średnia emerytura wojskowa wynosi bowiem ok. 3100 zł i jest znacznie niższa od emerytur wielu innych grup zawodowych.
Autor przypomina też, że na emerytury wojskowe wydano w 2012 kwotę 6,312 mld zł. To dużo, ale stanowi to ok. 20% budżetu na obronność, a nie jak głosił kilka lat temu poseł
Zbigniew Girzyński, że MON wydaje na emerytury 50% swojego budżetu.
To ten sam poseł, który w atmosferze skandalu musiał zwrócić do kasy sejmu ponad 13 tys. zł. nienależnie pobranych, za podróże zagraniczne.
Jull przytacza też słowa pani Aleksandry Wiktorow – rzecznika ubezpieczonych, że przywileje emerytalne wojska należą do najkorzystniejszych ze wszystkich grup zawodowych i, że wojskowi wywalczyli te emerytury, argumentując, że mają relatywnie niskie pensje. A teraz walczą o wysokie pensje.
Są to argumenty nieprawdziwe, mające na celu poróżnić środowisko wojskowe ze społeczeństwem.
Dziś chętnie odebrano by emerytom mundurowym, ludziom nierzadko schorowanym nie tylko należne świadczenia, ale i ich dumę i satysfakcję z przebytej drogi.
O kadrze tej nie wolno zapominać, marginalizować jej, nierzadko szydzić, ośmieszać, obrażać i dyskredytować nawet po śmierci.
Bo jak inaczej można przyjąć ostatnie decyzje Ministra Obrony Narodowej nr 392/MON o Ceremoniale Wojskowym z 30 września 2014 r., i decyzję nr 389/MON z 24 września 2014 r. w sprawie dysponowania miejscami grzebalnymi przydzielonymi na cmentarzach komunalnych m.st. Warszawy.
Pierwsza decyzja mówi m.in., że o udziale wojskowej asysty honorowej w uroczystościach pogrzebowych decyduje dowódca garnizonu właściwy dla miejsca przeprowadzenia uroczystości. Podejmując decyzję, dowódca garnizonu może zasięgnąć opinii rodziny zmarłego, organizatora uroczystości pogrzebowej, dowódców jednostek (instytucji) wojskowych, przewodniczącego organizacji i środowisk kombatanckich, właściwych organizacji publicznych (rządowych lub samorządowych) lub kierowników urzędów centralnych.
Głośnym echem w kraju odbiła się sprawa pochówku w Koszalinie pułkownika Krzyżanowskiego, jak się później okazało prokuratora wojskowego z lat 50-tych. Oficera niekaranego, któremu nie obniżono stopnia wojskowego.
Dowódca garnizonu Koszalin, nawet jeśli znał decyzję ministra, mógł według niej, ale nie musiał zasięgnąć opinii, a mimo to został odwołany ze stanowiska dowódcy 8 pułku przeciwlotniczego i dowódcy garnizonu Koszalin w trybie natychmiastowym.
Niektórzy wojskowi decydenci poszli jeszcze dalej, niż decyzja ministra, zobowiązując dowódców do korzystania z Katalogów Biura Lustracyjnego Instytutu Pamięci Narodowej.
Jest to sprawa o tyle kuriozalna, że dowódca garnizonu ma się stać swoistego rodzaju lustratorem i zajmować się procedurami, które do niego nie należą.
Według drugiej decyzji MON, zmarłych generałów, mianowanych na ten stopień w PRL i osób odznaczonych w tym czasie Orderem Wojennym Virtuti Militari, czy Krzyżem Walecznych, nie będzie można pochować w części cmentarza Wojskowego na Powązkach.
A przecież wielu spośród tych generałów odznaczenia, za zasługi wojenne podczas II wojny światowej, walcząc m.in. w szeregach Armii Krajowej i innych organizacji ruchu oporu, a także biorąc udział w wyzwalaniu Warszawy, otrzymało dopiero w PRL.
Cezura czasowa między PRL, a III RP nie może być jedynym kryterium.
Większość z tych ludzi służyła godnie i uczciwie tej Ojczyźnie, jaka nam dana była przez historię, a nierzadko wielu z nich jeszcze przez wiele lat, lecz już w nowych uwarunkowaniach ustrojowych, pełniło służbę w WP na najwyższych stanowiskach w wojsku – od szefa Sztabu Generalnego WP, poprzez dowódców rodzajów sił zbrojnych, dowódców okręgów wojskowych i na innych odpowiedzialnych stanowiskach.
Byli mianowani w tym czasie na kolejne stopnie generalskie i odznaczani najwyższymi odznaczeniami państwowymi.
Wielu spośród nich służyło w Międzynarodowych Komisjach Nadzoru i Kontroli pod auspicjami ONZ (Korea, Wietnam, Laos, Kambodża) czy w Polskiej Wojskowej Jednostce Specjalnej w Doraźnych Siłach Zbrojnych ONZ na Bliskim Wschodzie (Egipt, Syria).
Wielu z nich brało udział w opracowaniu kolejnych programów rządowych, dotyczących modernizacji i reformy sił zbrojnych oraz dostosowania ich do integracji z sojuszem Północnoatlantyckim.
Z całą pewnością decyzje Ministra Obrony Narodowej, stanowią nie tylko naruszenie elementarnych zasad Konstytucji RP, w tym zasady równości wszystkich obywateli wobec prawa, zakazu stosowania zbiorowej odpowiedzialności, ochrony praw i godności weteranów wojennych, ale także Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (art.3).
Uważam, że decyzja ta to, swoistego rodzaju pośmiertna lustracja, która nie przyniesie nic dobrego, a jeszcze bardziej podzieli społeczeństwo.
Nekropolia powązkowska, czy ktoś chce, czy nie jest i pozostanie już na zawsze miejscem pogmatwanej i trudnej historii naszego kraju.
Jeszcze bardziej boleśnie brzmią słowa ministra obrony narodowej, wobec uczciwych żołnierzy (którym żadnych win nie udowodniły niezawisłe organy sprawiedliwości Rzeczypospolitej Polskiej), obrażającego miana w postaci ponurych, komunistycznych kacyków, którzy nie powinni być chowani na cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Podobnie brzmią opinie niektórych skrajnie prawicowych organizacji o tym, że „przyjdzie czas, kiedy wszystkich komunistycznych zbrodniarzy wykopiemy z Powązek, tak, aby cmentarz ten stał się wreszcie nekropolią chwały polskiego oręża, a nie zdrady i zaprzaństwa”(Tadeusz M. Płużański, „Nasza Polska” nr 34,10 czerwca 2014 r.).
Jest to swego rodzaju nekrofagia. Nie powinniśmy przerzucać się prochami zmarłych, bo trąci to prostactwem i jest bliskie barbarzyństwu.
Wysłane m.in. w tej sprawie pismo Klubu Generałów WP i Federacji Stowarzyszeń Rezerwistów i Weteranów Sił Zbrojnych RP do Pani Premier i pismo ZŻWP do wicepremiera, ministra obrony narodowej doczekały się odpowiedzi od ministra obrony narodowej i dyrektora DWiPO, które to odpowiedzi nie zmieniają przyjętych rozwiązań, nie odpowiadają na zadane pytania i wątpliwości i nie mogą satysfakcjonować środowiska wojskowego.
Środowiska wojskowego przeciwko, któremu prowadzone są, zakrojone na szeroką skalę działania propagandowe, zmierzające do zdyskredytowania nas jako byłych żołnierzy, ale również jako obywateli tego kraju.
Przykładem może być wypowiedź prof. Jerzego Eislera, szefa warszawskiego IPN, który w rozmowie z Onetem 29 listopada 2014 r. mówi: „Widzę generalnie niską skłonność różnych środowisk i grup do samokrytyki, samooczyszczenia w kontekście tego, że PRL jest nieusuwalną częścią ich biografii. Mam na myśli np. dziennikarzy, naukowców, duchowieństwo czy armię”.
I dalej.... „Tymczasem okresu PRL nie da się wymazać ani poprzez prosty powrót do tradycji II RP – jak w armii – ani poprzez obracanie historii w ciąg żartów......”
Skwituję to tylko tym, że jeśli II Rzeczpospolita ma być bezkrytycznym drogowskazem w naszym obywatelskim myśleniu, to raczej jako memento.
Tych odrażających bredni i bezceremonialnych kłamstw doświadczam osobiście.
Jednym z przykładów może być blog przewodniczącego KPN-OP Adama Słomki, który 21 października 2014 roku atakuje Klub Generałów WP, pisząc, że zrzesza w przeważającej części „zasłużonych” generałów LWP, a którymi kierują absolwenci akademii w ZSRR i pisze dalej... „Dopełnieniem „asów” Klubu Generałów jest generał Andrzej Lewandowski (były attaché wojskowy w Moskwie, odwołany z funkcji w atmosferze skandalu za prorosyjskie wypowiedzi dotyczące tzw. tarczy antyrakietowej dla sowieckiej agencji Inerfax)”. I dalej:... „Decyzję o odwołaniu Lewandowskiego przyspieszył fakt, że jego nazwisko pojawiło się w raporcie z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych”.
A więc po kolei, to że żyje jeszcze wielu absolwentów wojskowych akademii w ZSRR – to fakt. Tak jak faktem jest, że od ponad 20 lat nie kształcimy oficerów w Rosji. W odróżnieniu od innych państwa natowskich, kształcących tam swoich oficerów, którzy następnie są wykorzystywani jako attaché wojskowi w Federacji Rosyjskiej i byłych krajach ZSRR. Takich spotkałem podczas mojej dyplomatycznej misji w Moskwie bardzo wielu.
Po drugie – ktoś, kto trzeźwo ocenia rzeczywistość wie, że właśnie ZSRR w tamtych czasach było głównym kierunkiem szkolenia najwyższych kadr dowódczych.
Potwierdzają to słowa byłego prezydenta Lech Kaczyńskiego, który na pytanie dziennikarzy w 2007 roku dlaczego na ambasadora w Iraku wyznacza gen. broni Edwarda Pietrzyka, absolwenta dwóch akademii radzieckich, odpowiedział pytaniem, „a gdzie on miał się wtedy kształcić?”.
Co się tyczy moich rzekomych prorosyjskich wypowiedzi z lutego 2007 roku, to chciałbym przypomnieć tą sprawę, która przez kilka dni była na „pasku informacyjnym” polskich mediów.
Otóż zgodnie z poleceniem ówczesnego ambasadora Jerzego Bahra 6 lutego 2007 roku, wspólnie z innymi szefami wydziałów Ambasady, uczestniczyłem w spotkaniu z przedstawicielami rosyjskich środków masowej informacji.
Podczas tego spotkania zadano m.in. pytanie o aspekty polityczno-wojskowe budowy „tarczy antyrakietowej” w Polsce i czy kierownictwo państwa polskiego ma w tej sprawie jednakowe zdanie oraz przeciwko komu miałaby ta tarcza funkcjonować, skoro Iran nie posiada rakiet o takim zasięgu.
Po wstępnej odpowiedzi ambasadora na to pytanie zostałem przez niego poproszony o uzupełnienie wypowiedzi na ten temat, tym bardziej, że wcześniej jako szef Wojsk Obrony Przeciwlotniczej Wojsk Lądowych, tą problematyką zajmowałem się na codzień.
W swoim wystąpieniu na podstawie posiadanych oficjalnych informacji stwierdziłem, że nie ma decyzji co do budowy „tarczy antyrakietowej” w Polsce, a jeśli taka decyzja będzie to baza taka może powstać nie wcześniej niż w 2012–2014 i nie będzie ona zagrożeniem bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, gdyż 10 rakiet nie jest w stanie walczyć z 3500 głowicami, które posiada Rosja.
Tak na marginesie dodam dziś, że gen. Henry A. Obering – szef Agencji Obrony Antyrakietowej, stwierdził w informacji PAP z 26 stycznia 2007 r., że budowa tarczy w Polsce powinna być zakończona w 2011 lub 2012 roku.
Moje wystąpienie było zgodne z obowiązującym zarządzeniem ministra spraw zagranicznych i ministra obrony narodowej z 27 maja 2007 roku i miało na celu uspokojenie opinii rosyjskiej na rzekome zagrożenia ze strony Polski (np. wywiad zastępcy ministra obrony Federacji Rosyjskiej gen. Władimira Popowkina dla agencji Interfax z 23 stycznia 2007 roku).
I tak też zostało przyjęte przez przełożonych w MON, w tym samego ministra Aleksandra Szczygły i moja kadencja nie została skrócona, jak twierdzi rzeczony Adam Słomka, ani o jeden dzień i trwała do 15 maja 2007 roku zgodnie z decyzją ministra obrony narodowej
nr 153 z dnia 6 maja 2006 roku.
Natomiast, jedyną prawdą w tym steku kłamstw jest to, że moje nazwisko rzeczywiście znalazło się w Raporcie o likwidacji WSI, podobnie zresztą jak nazwiska wielu innych generałów, którzy pełnili w różnych krajach w różnym czasie zaszczytne funkcje attaché obrony.
Tyle, że jesteśmy wymienieni w aneksie nr 13 „Raportu....” jako oficerowie WSI, którzy ukończyli studia lub kursy w ZSRR. Ja pomijam, że część nazwisk tych generałów jest błędna, a nazwy ukończonych przez nich akademii nieprawdziwe lub w ogóle pominięte.
Problem polega jednak na tym, że żaden z tych generałów nie był oficerem WSI, chociaż zapewne wielu z nich tak jak ja, szkolony w WSI (taka była podległość ataszatów) ma o oficerach WSI jak najlepsze zdanie. Ich przygotowanie, wiedza, doświadczenie, znajomość języków (wielu pełniło różnego rodzaju misje za granicą), wyróżniała ich zdecydowanie in plus.
Niestety, gros spośród nich w ramach likwidacji WSI znalazła się w cywilu. Tak nie postąpiono nigdzie w cywilizowanym świecie. Nawet Marszałek Piłsudski przy budowie kadr wojska i innych służb mundurowych korzystał z oficerów wcześniej służących w armiach trzech zaborców.
Piszę o tych osobistych sprawach dość obszernie, tylko po to, by pokazać jak działają dziś mechanizmy szkalowania i obrażania w tym nas, byłych żołnierzy zawodowych.
Są oczywiście dwa wyjścia, albo z takimi sprawami iść do sądu. Zrobił tak jeden z tych generałów attaché wymieniony w Raporcie jako oficer WSI, który po 2 czy 3 latach otrzymał wyrok sądu, że nie był oficerem WSI, i ma go za to przeprosić Ministerstwo Obrony Narodowej, a nie autor „Raportu....”
Drugi sposób to przydałby się Kodeks Boziewicza, ale i tutaj jest problem, ponieważ pod pojęciem osoby, zdolnej do żądania i dawania satysfakcji honorowej są osoby płci męskiej które z powodu wykształcenia, inteligencji osobistej, stanowiska społecznego lub urodzenia wznoszą się ponad zwyczajny poziom uczciwego człowieka. Tych więc osób, które mam na myśli Kodeks Boziewicza, by nie obejmował.
Przy tej okazji w sporze o raport Macierewicza warto przytoczyć artykuł 25 pkt.1, ówcześnie obowiązującej ustawy o ochronie informacji niejawnych, który mówi, że informacje niejawne stanowiące tajemnicę państwową podlegają ochronie w sposób określony ustawą, przez 50 lat od daty ich wytworzenia. Natomiast pkt 2.1 mówi, iż chronione bez względu na upływ czasu są dane identyfikacyjne funkcjonariuszy i żołnierzy ABW, AW, WSI i byłego UOP, wykonujących czynności operacyjno-rozpoznawcze, a także dane identyfikacyjne osób, które udzielały pomocy i informacje uzyskane od innych organizacji. Tych kryteriów, których żadna inna ustawa zmienić nie mogła, „Raport...” nie spełnia.
W bieżącym roku przed nami jako obywatelami stoją ważne polityczne wybory. Wybory prezydenta Rzeczpospolitej Polski i wybory parlamentarne.
Jeśli chodzi o prezydenta, to sprawa jest na tyle jasna, że nie ma kandydata, który zagroziłby Bronisławowi Komorowskiemu. I słusznie, jest to najlepszy kandydat na to najważniejsze stanowisko w państwie.
Niemniej jednak dla mnie prezydent, zwierzchnik sił zbrojnych powinien być prezydentem wszystkich Polaków i w sytuacji gdy społeczeństwo jest podzielone niemal po połowie w wielu tematach historycznych nie powinien, moim zdaniem, tak jednoznacznie (kategorycznie) się wypowiadać. Nie powinien gloryfikować postaci pułkownika R. Kuklińskiego, gloryfikować okresu międzywojennego i samego Piłsudskiego, powstania warszawskiego, żołnierzy wyklętych i krytykować totalnie stanu wojennego i całej PRL.
Dyskusja o Kuklińskim rozgorzała na nowo z okazji premiery filmu „John Strong”, którą poprzedza informacja „Film oparty na faktach”. Jakich faktach tego już ta informacja nie wyjaśnia. Ja w swoich wcześniejszych artykułach wiele na ten temat pisałem, nawet w ostatnim artykule pt. „Wspomnienia o Generale”, opublikowanym na łamach naszej gazety we wrześniu i październiku 2014 r., i nie chciałbym do tego wracać.
Dla mnie dokumentem rzeczywiście opartym na faktach ale faktach autentycznych jest książka generała Franciszka Puchały pt. „Szpieg CIA w polskim Sztabie Generalnym. O Ryszardzie Kuklińskim bliżej prawdy”. I rzeczywiście książka ta znacznie nas przybliża do odpowiedzi bohater, czy zdrajca.
Bo jeśli dla wielu, w tym prezydenta RP pułkownik Kukliński jest bohaterem, to czy bohaterami są również wymienieni na Mariana Zacharskiego na moście Glenickie w 1985 roku Jacek Jurzak, Norbert Adamaschek, Leszek Chróst, Bogdan Zenon Walewski i Jerzy Pawłowski (ten ostatni nie zgodził się na przejście na zachód). Wszyscy skazani na wieloletnie wiezienia od 15–25 lat za szpiegostwo na korzyść państw obcych.
A przecież oprócz nich było wiele dziesiątek innych, którzy po wojnie zdradzali tajemnice państwowe i wojskowe, uciekali z polskich palcówek za granicą i w wielu przypadkach szkodzili i szkalowali Polskę. Czy to również bohaterowie?
Podobnie debata na temat „żołnierzy wyklętych” jest całkowicie jednostronna. Niewygodne fakty są pomijane lub sprowadzane do absurdu.
Dziś stosunek do powojennego podziemia jest jednym z istotniejszych wyznaczników określających świadomość historyczna i polityczną. Z jednej strony gloryfikuje się pamięć o nich, mówiąc, że są to kontynuatorzy najlepszych tradycji niepodległościowych i prawdziwi patrioci. Szkoda, że do tego grona pochwalającego „żołnierzy wyklętych” przyłącza się prezydent Komorowski, który nie stara się pokazać swoją postawą, że PRL miało różne oblicza, że obok tych, których należy uhonorować, bo stali się ofiarami stalinizmu, należy również pamiętać o ofiarach „leśnych”.
Z drugiej strony są i historycy, którzy nie postrzegają zbrojnego podziemia w kategoriach czarne-białe, ale widzą cienie i półcienie. Do takich na pewno należy adiunkt w Instytucie Historycznym UW, Marcin Zaremba, który w książce pt. „Wielka trwoga. Polska 1944–1947” pisze o żołnierzach „wyklętych”, nazywając ich „żołnierzami upadłymi”. Pisze on: „Nie odmawiając heroizmu wielu żołnierzom i oficerom konspiracji antykomunistycznej, którzy zdecydowali się walczyć o wolną i niepodległą Polskę, nie można również nie zauważyć, że powoli coraz częściej ich walka przemieniała się w jakąś karykaturę samej siebie”.
I dalej … „Ofiarami podziemia, zarówno tych „niezłomnych do końca” jak i „luźnych”, były nie tylko państwowe instytucje czy zakłady pracy, ale również osoby prywatne”
Dziś wiadomo, że z rąk powojennego zbrojnego podziemia zginęło 4018 milicjantów, 495, ormowców, 1616 funkcjonariuszy UB oraz 3729 żołnierzy Wojska Polskiego, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Wojsk Ochrony Pogranicza.
Ofiar wśród cywilów było 5143, w tym 187 dzieci do lat 14. Łącznie ok. 15 tys. osób.
Ojciec obecnego prezydenta Bronisława Komorowskiego Zygmunt, żołnierz AK, w 1944 roku miał również przez krótki okres epizod „żołnierza wyklętego” należał bowiem do partyzanckiego oddziału Zygmunta Szyndzielarza „Łupaszki”, późniejszego dowódcy antykomunistycznego podziemia na białostocczyźnie. Zanim jednak wojna dobiegła końca trafił do niewoli sowieckiej. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności wcielono go do armii gen. Zygmunta Berlinga z którą następnie wkroczył na tereny Rzeczpospolitej, a służbę wojskową zakończył pod Dreznem w szeregach II Armii Wojska Polskiego.
I jak by to zabrzmiało niepolitycznie razem z Armią Czerwoną wyzwalał Polskę.
Jeśli nie wyzwalał Polski, jak mówi IPN, to być może ocalił razem z innymi żołnierzami miliony istnień ludzkich. Skąd taka teza, otóż według danych IPN z października 2014 roku zginęło ludności polskiej pod okupacją niemiecką 2,7 mln,żydów, będących obywatelami polskimi 2,7–2,9. Co razem stanowi ponad 5,5 mln ludzi. Średnio rocznie ginęło więc w Polsce ponad milion obywateli.
Gdyby więc jakimś dziwnym trafem, Rosjanie zatrzymali się np. na linii Curzona, a Niemcy przerzucili z frontu wschodniego na zachód tylko połowę swoich dywizji (80), to alianci do Polski może doszliby za 2–3 lata, jeśli w ogóle by wylądowali i doszli. A więc mielibyśmy kolejne 2–3 mln ofiar, jeśli nie więcej.
Chichotem historii można więc nazwać ostatnie obchody Narodowego Święta Niepodległości, gdy podczas apelu poległych przed Grobem Nieznanego Żołnierza, nie wspomniano o tych bohaterskich żołnierzach 1 i 2 Armii WP, którzy wyzwalali Polskę w pierwszych miesiącach 1945 roku, a których dziesiątki tysięcy mogił znajduje się w Polsce. Cmentarze z tymi mogiłami dziś nierzadko są bardzo zaniedbane, a przez władze i polityków szerokim łukiem omijane.
Spośród wielu wcześniej przytaczanych w moich artykułach faktach dotyczących stanu wojennego, warto powiedzieć o dwóch najświeższych.
W rozmowie z Wirtualna Polską 13 grudnia 2014 roku Wiktor Suworow, były oficer GRU, pytany o wprowadzenie stanu wojennego w Polsce mówi: „gdyby nie było stanu wojennego armia radziecka weszłaby do Polski”.
Inny, wieloletni watykanista, publicysta i znawca Polski Luigi Geninazzi w rozmowie z Wirtualną Polską 17 grudnia 2014 roku mówi o słowach papieża, które nie ujawniał przez 28 lat: „Ja tu – między ludźmi, który wywodzę się z jednego pnia widzę nie tylko zawziętość ale też nienawiść. Odnoszę wrażenie, że przeciwnik w Polsce nie jest tylko tym, kogo należy pokonać w wyborach. Czasem myślę, że jest kimś kogo trzeba usunąć z powierzchni ziemi”.
I dalej L. Geninazzi mówi: „według mnie Solidarność stawiałaby coraz większe żądania”.
A przecież oficjalny przekaz brzmi dziś, że żądania Solidarności były nieznaczące i że Solidarność nie dążyła do konfrontacji z władzą.
Powstanie Warszawskie też dzieli Polaków i nie zmienią tego corocznie organizowane wielodniowe, wielkie uroczystości.
Nie pozostawia złudzeń co do oceny powstania autor książki „Obłęd 44” Piotr Zychowicz, który przekonuje, że Powstanie Warszawskie było błędem, bo nadciągający ze wschodu Rosjanie i tak wyparliby nazistów z Warszawy. Stanisław Cat-Mackiewicz, na którego autor w swojej książce wielokrotnie się powołuje o powstaniu mówił, że było „samobójczym szałem”.
Piotr Zychowicz, chociaż wywodzi się z prawicowych kręgów za swoją książkę, został sromotnie skrytykowany przez to środowisko.
Środowisko to obawia się bowiem, że mit o szczycie bohaterstwa i politycznym zwycięstwie runął w gruzach.
Powstanie Warszawskie okazało się straszliwą klęską z dwustu tysiącami ofiar i zniszczoną w ponad 80% Warszawą.
Oczywiście, że należy oddać hołd osobom w nim walczącym, ich bohaterom, ale też nie zapominać o tych, którzy próbowali im pomóc zza Wisły we wrześniu 1944 r., a w styczniu 1945 wyzwalali Warszawę. Przez tych, którzy ocaleli w stolicy, witani bardzo ciepło i serdecznie. Dla nich byli wyzwolicielami. W ich sprawie panuje jednak całkowita amnezja.
Miałem okazję kilka razy uczestniczyć 17 stycznia w składaniu wieńca przez delegację ZŻWP przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Nie widziałem tam nigdy przedstawicieli władz miasta, że o pani prezydent Hannie Gronkiewicz-Waltz nie wspomnę.
Co się tyczy międzywojnia, to trzeba przyznać dużą pozytywną rolę Piłsudskiego, Dmowskiego, Paderewskiego i wielu innych w stanowieniu po 123 latach niewoli nowego bytu, jaką była Polska. Nie wolno też zapominać o wygranej Bitwie Warszawskiej, która zadecydowała o losach nie tylko Polski ale i Europy.
Warto też, bez zbytniego relatywizmu ocenić cały okres działalności Piłsudskiego i jego słabości, choćby w przededniu Bitwy Warszawskiej.
Piłsudski w sierpniu 1920, widząc nadciągające bolszewickie hordy załamał się i 10 czy 11 sierpnia złożył dowództwo w ręce premiera Wincentego Witosa, oświadczając, że sytuacja jest beznadziejna, a sam udał się do Bobowej na Podkarpacie pożegnać się z rodziną. Piłsudski wrócił do Warszawy, gdy nad Wieprzem cichły już działa.
Nie wolno jednak zapominać i o tym, że 2/3 tego okresu – to rządy junty wojskowej i systemu autorytarnego. W tym zamachu majowego z 400 ofiarami, ograniczeniem praw i swobód obywatelskich, gdzie tylko w obozie w Berezie Kartuskiej w latach 1934–1939 przetrzymywano w sumie ponad 3000 osób, z których 14 zmarło.
Nie możemy też zapomnieć, że Polska brała razem z Niemcami udział w agresji na Czechosłowację w 1938 roku (35 tys. żołnierzy, czyli 10% polskich sił zbrojnych).
Warto też, przy ocenie tego okresu pamiętać o odpowiedzialności ówczesnych władz za przegraną kampanię wrześniową.
Myślę, że wielu spośród nas jest rozgoryczonych relatywizowaniem historii. Jak łatwo jest z bohatera zrobić zdrajcę, a hochsztaplera wynosi się na ołtarze.
Stoimy dziś przed wyborami politycznymi, moralnymi i tym politykom i partiom, które chcą nas posłać na śmietnik historii, w najbliższych wyborach powinniśmy dać czerwoną kartkę i wykluczyć ich na zawsze z polityki.
Jest nas niemało ponad 160 tys. emerytów i rencistów wojskowych, razem z emerytami innych służb mundurowych, to już ponad 400 tys.,a z rodzinami jeszcze więcej.
Jest to siła z którą politycy powinni się liczyć i nie rozgrywać tej siły dla swoich partykularnych krótkoterminowych interesów. Liczymy też w rozwiązywaniu swoich problemów, na służących aktualnie w Siłach Zbrojnych RP.
Wiem, ze armia jest i musi być apolityczna, ale to nie przeszkadza aby wojskowi decydenci bezkrytycznie zgadzali się, a w najlepszym razie milczeli gdy zabiera się po kolei byłym żołnierzom zawodowym należne im uprawnienia, pozbawia legitymacji ze stopniem wojskowym, ogranicza dostęp do wojskowej służby zdrowia, przeprowadza się reformy, które nie znajdują żadnego logicznego uzasadnienia (choćby reformy Systemu Dowodzenia, czy reformy Wojennego Systemu Dowodzenia i wiele innych).
Wszystkie te problemy za kilka, kilkanaście lat staną się ich problemami, nie powinni więc oni zapominać o swoich kolegach i byłych przełożonych.
Bo to właśnie świetnie wyszkoleni żołnierze rezerwy i w stanie spoczynku, pierwsi staną do obrony Ojczyzny, jeśli zajdzie taka potrzeba.
To nie tworzone oddziały Armii Krajowej (16 oddziałów po 700 ludzi), Związków Strzeleckich czy Narodowych Sił Rezerwowych, a właśnie my i tylko my z naszą wiedzą i doświadczeniem jesteśmy w stanie w sposób zdecydowany zwiększyć możliwości obronne naszego państwa.
Jesteśmy w NATO już ponad 15 lat, i uważam, że przyjęte w sojuszu rozwiązania w zakresie świadczeń emerytalnych, ochrony zdrowia, domów wypoczynkowych, sanatoriów, opieki nad emerytami winny być dla nas przykładem. Tymczasem polskie uregulowania tych problemów znacznie odbiegają od standardów natowskich.

Andrzej Lewandowski


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez julevin dnia Czw 11:17, 22 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nasze Forum "VOX MILITARIS" Strona Główna -> "VOX MILITARIS", OBRONNOŚĆ, POLITYKA, WOJSKO W KRAJU I NA ŚWIECIE
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 8 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin